Naszych chorwackich wspomnień ciąg dalszy. Tym razem opowiadamy o psach na weselu i zdradzamy nasz największy dylemat związany z organizacją ślubu i wesela za granicą. Jak ugryźć temat psów na weselu? Czy uwzględniać swoje czworonogi w tym wyjątkowym dla Was dniu? Opowiadamy, jak zrobiliśmy to my!
Największy ślubny dylemat
Przed naszym ślubem w Chorwacji długo biliśmy się z myślami – co z naszymi psami w czasie całego wyjazdu. W końcu wszyscy nasi przyjaciele i rodzina, czyli potencjalni opiekunowie, będą razem z nami za granicą. W domu miało nie być nas dwa tygodnie i nie chcieliśmy zostawiać piesków w hotelu na tak długo. Poza tym byłaby to najdłuższa do tej pory rozłąka!
Co ciekawe, to był właśnie nasz największy problem w trakcie organizacji wesela. Byliśmy bardzo zgodni w decyzjach związanych z miejscem, wykonawcami, nikt nas też nie zawiódł… I to właśnie pozostawienie psów w Polsce najbardziej spędzało nam sen z powiek. Na co dzień przecież Masza i Melman towarzyszą nam nieustannie, są z nami podczas wszystkich świątecznych spotkań, a tu wizja wesela bez nich?
Psy na weselu – możliwe warianty
Mogliśmy podjąć się tego i zabrać psy ze sobą, ale – musielibyśmy się nimi cały czas zajmować, a w trakcie weselnych przygotowań i zamieszania nie jest to wcale takie proste. Para Młoda ma przecież wiele innych zajęć na finiszu tego wyjątkowego dnia. O ile z Maszą nie byłoby większego problemu, to Melman jest bardzo „atencyjny” – próbuje być w pięciu miejscach naraz i szczeka, kiedy tylko grupa się rozdziela. Biorąc pod uwagę to, że na terenie naszej willi/obiektu ślubnego kręciło się przez cały wyjazd około 50 osób, byłoby to strasznie męczące. Na smyczy – Melman się niecierpliwi, bo wszystko go interesuje, puszczony wolno – zaczepia wszystkich dookoła, a kiedy tylko ktoś zwróci na niego uwagę, boi się i ponownie… szczeka. Wiedzieliśmy, że zabranie go ze sobą nie wchodzi w grę.
Na szczęście rzutem na taśmę udało nam się znaleźć osobę, która została z psami w naszym mieszkaniu w Polsce, za co jesteśmy bardzo wdzięczni. Dzięki temu mogliśmy w spokoju cieszyć się naszym wyjątkowym dniem, wiedząc, że Masza i Melman są pod dobrą opieką i niczego im nie brakuje. Ale pierwszy raz być aż 2 tygodnie bez piesków – naprawdę nie było to łatwe!
Jak uwzględnić swoje pieski podczas ślubu i wesela?
Jeśli charakter Waszych czworonogów zbliżony jest do Maszy, to faktycznie możecie rozważać zabranie ich na ślub i wesele, nawet gdy odbywają się one za granicą. Wiedząc, że Wasz psiak będzie spokojnie siedział na swoim posłaniu, bez ucieczek czy zaczepek wszystkich wokół, możecie bez stresu zająć się organizacją takiego przyjęcia. Jeśli jednak bliżej mu do Melmana, to rozsądniejszą opcją będzie znalezienie opieki dla psa na czas Waszego ślubu i wesela.
Kolejną opcją jest też zorganizowanie petsittera, który zajmie się Waszym psem/psami na miejscu ślubu czy wesela. Niektóre Pary decydują się też na to, że pies towarzyszy im podczas ceremonii i na początku przyjęcia, a na czas imprezy odbiera go opiekun – takie rozwiązanie oszczędzi pieskowi ewentualnych negatywnych, imprezowych bodźców.
Jak Masza i Melman pojawili się na naszym ślubie i weselu?
Nie bylibyśmy jednak sobą, gdybyśmy w stu procentach zrezygnowali z psich akcentów! Masza i Melman pojawili się… na naszych ślubnych zaproszeniach. A żeby zadbać o spójność wizualną, to ich wesołe mordki upiększały też naszą papeterię. Ba, nawet włożyliśmy kilka słów w ich usta i nazwaliśmy na ich cześć drinki!
O Melmanie i Maszy padło też kilka słów podczas naszej ceremonii humanistycznej, a nasza celebrantka Eva przygotowała nam wyjątkowy certyfikat, na którym także znalazły się nasze ukochane psiaki. Było to dla nas uroczą niespodzianką! Te drobne akcenty pozwoliły nam chociaż w minimalnym stopniu włączyć nasze czworonogi w celebrację tego wyjątkowego dnia.
A jak było lub będzie u Was?
Zobacz też: